"Musimy pogadać. Spotkajmy się na szkolnym parkingu."
Czy tylko mnie przeraziły te słowa, wydobywające się z miękkich ust Louis'a? Gdy zadzwonił do mnie z samego rana, byłam jeszcze nie do końca przytomna, wciąż otumaniona zapachem czekolady pozostałej z poprzedniego dnia. Głos przyjaciela nie wróżył za dobrze. Był cichy, spięty i zmartwiony.
Wzięłam głęboki oddech widząc z oddali pusty parking samochodowy i jedną postać po środku niczego. Podeszłam bliżej. Telefon drgnął w mojej dłoni informując mnie o nadejściu wiadomości.
"Pamiętaj, że robię wszystko dla twojego dobra, Vio. Nigdy bym cię nie skrzywdził.
Zasługujesz na prawdę. Musisz wiedzieć.
Kocham cię" ~Louis
Moje tętno podskoczyło nagle. O czym on mówił? Dmuchnął wiatr.
-Witaj Violet.
Zrozumiałam. Podniosłam wzrok. Jej kocie spojrzenie przebiło mnie na wylot. Złociste włosy połyskiwały w szarym świetle dnia. Twarz porcelanowa nie wyrażała nic. Jak zawsze. Jak nigdy.
-Katniss- wyszeptałam.- Ja... Skąd...?
-Louis mi powiedział. Wiem kim jesteś- uśmiechnęła się.- Muszę powiedzieć, że nieźle się wyrobiłaś- zmierzyła mnie od góry do dołu.
Louis. Teraz już wszystko jasne. Okłamał mnie. Tak perfidnie wykorzystał. Powiedziałam mu wszystko, zaufałam... A on mnie zdradził. A ja go kocham. A on mnie skrzywdził.
-Czego chcesz?- syknęłam.- Znowu zacząć mnie gnębić? Poniżać? Chcesz, żebym znowu się rozpadła i zaczęła się opychać! Żebym znowu zasmakowała w wymiotach, aby czuć się lepiej!- krzyczałam.
Katniss zmrużyła oczy. Zagryzła wargę. Skrzyżowała ręce wypychając swoje sylikony na powierzchnię.
-Nie. Wtedy byłam jeszcze gówniarą. Nie wiedziałam co to jest ból...
-A teraz wiesz?- prychnęłam.
-Wiem- uniosła skrawek swojej bluzki pokazując bandaż i wychodzącą ponad nim bliznę.- Ale to nic nie zmienia. Nie cofnę czasu...
Przestąpiłam z nogi na nogę czując jak zdenerwowanie ogarnia moje ciało.
-Po co to wszystko Kat? Przecież doskonale wiemy, że nie żałujesz przeszłości- przewróciłam oczyma.- Dobrze się bawiłaś, gdy każdego dnia ze strachu przed tobą uciekałam w najdalsze kąty szkoły... Bylebyś tylko mnie nie dostrzegła.
Przez chwilę panowała cisza.
-Dlaczego Louis mnie tu ściągnął?
-Bo chce, żebyś poznała prawdę. Kocha cię jak szalony. I nie odpuści. Ostatnio coraz częściej spotyka się z twoją siostrą, żeby pomogła mu ciebie zdobyć. Łapie się wszystkich środków- uśmiechnęła się tajemniczo.
-A więc? O co chodzi?
-O Zayn'a.
Krew stanęła w moich żyłach. Serce przyśpieszyło swój ruch chcąc uciec jak najdalej. Wiedziałam, że nadciąga coś złego. Że prawda będzie boleśniejsza niż kiedykolwiek.
-Pamiętasz ten dzień...?
-Och, uwierz, nie zasługujesz na więcej- skrzywiła twarz spoglądając na mnie.- To ja jestem w centrum uwagi- zrobiła krok w moją stronę i skinęła głową.
Ktoś ścisnął moje ręce i trzymał cholernie mocno.
-A teraz pozwól, że dam ci zapamiętać- zbliżyła się do mnie i szarpnęła za włosy.- Kto jest blaskiem tej szkoły...
Mocno pchnęła mnie na podłogę, prosto w kawałki lustra. Zaszlochałam czując jak wbiły się w moje ciało. Podniosłam na nią wzrok. W dłoni trzymała pęk moich włosów. Wyrzuciła je z obrzydzeniem do kosza.
-Następnym razem wszystkie twoje włosy tam trafią- uśmiechnęła się złośliwie.- Ale nie myśl sobie, że to będzie przyjemne fryzjerskie strzyżenie- zerknęła na lustra.- Tylko coś bardziej... efektownego.
Skinęła głową, a po chwili postać przeszła bardzo blisko mnie i dołączyła do Katniss. Nie mogłam dostrzec twarzy. Widziałam tylko ciemne włosy i kurtkę.
Nie minęła chwila, a wszystko zalały moje łzy.
-To był Zayn. Zayn cię trzymał. Nie zareagował na twoją krzywdę... Z satysfakcją przyglądał się jak upadasz na podłogę- zbliżyła się.- Bawiła go twoja niewinność.
-Nie- szepnęłam.- Nie!
-Nie buntuj się, Vio. Prawda i tak cię dopadnie- syknęła złotowłosa chwytając mnie za ramię.- Spójrz mi w oczy. Spójrz prawdzie w oczy!
W jej tęczówkach dostrzegłam czarną otchłań. I nagle w mojej głowie rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. A wraz z nim przyszła przeszłość...
Poczułam ogromny smród. Niemalże od razu wyskoczyłam z łóżka. Zobaczyłam jak za oknem umyka ciemna postać. Wyjrzałam na korytarz. Dobiegło mnie skwierczenie.
-Mamo?
Jeszcze jej nie było. Zaczęłam kaszleć. Nie mogłam złapać tchu. Zajrzałam do pokoju obok. Stanęłam jak wryta. Okno było zbite. A pod nim płonące morze ognia.
-Boże...
W panice nie mogłam zrobić nic sensownego. Po prostu stałam i wpatrywałam się tępo w ogień. I nagle za szybą dostrzegłam jego twarz...
-Zayn- szepnęłam roniąc pierwszą łzę.
-To był on. To on spowodował pożar. Naraził cię na śmierć...
To wszystko tłumaczy. Jego słowa. Wtedy przed "Fear"...
-Zrobiłem jej wiele rzeczy, za które żałuję... I żałuję za te, których nie zrobiłem...
A ja głupia wierzyłam, że mnie kocha...
-Wiem, że to boli Violet- westchnęła Katniss.
Osunęłam się na ziemię. Schowałam twarz w dłoniach. I po prostu płakałam. Wykrwawiałam się. Tajemnice mają wielkie zęby. I właśnie dowiedziałam się jak bardzo boli, gdy cię ugryzą...
Wbiegłam do domu mojego "kochanego". Nigdzie go nie było. Zerknęłam do garażu. Leżał pod swoim ścigaczem. Był tym bardzo pochłonięty. Dopiero po chwili spostrzegł, że stałam obok. Jak rażony piorunem podniósł się z ziemi. Smar zdobił jego koszulkę. A kropelki potu przyciągały czarne włosy do siebie ochoczo.
-Proszę powiedz, że tego nie zrobiłeś... Proszę skłam tak pięknie jak milion razy- szepnęłam przez łzy.
-Co? O czym ty mówisz, Violet?- spojrzał na mnie zdezorientowany.- Co się stało?
-O tej dziewczynie! Tej ze szkoły! Tak bardzo podobnej do mnie!- krzyczałam.- Powiedz, że to nie ty spowodowałeś pożar w jej domu!
-Ale co to ma za znaczenie...- jego oczy rozszerzyły się.- Skąd o tym wiesz?
Wbiłam palce w jego koszulkę i ścisnęłam mocno.
-Bo to ja nią jestem! Ja jestem tą dziewczyną, która nigdy się nie uśmiechała! Tą, która była samotna, pusta i niechciana! Ja to Violet. Ta z przeszłości, obrzydliwa i gruba oraz ta teraźniejsza! Ta, która kocha cię całym sercem!
-Nie, nie, nie- pokręcił głową i nagle wybuchł.- Dlaczego mi nie powiedziałaś?! Jak mogłaś?!
-Nie zrzucaj winy na mnie, Malik! Gdybym ci powiedziała, myślisz, że nadal byś mnie kochał? Bo ja nie sądzę... Gdy byłam Ugly Violet nawet nie zwróciłeś na mnie uwagi!
-Wiem, że robiłem źle, ale bardzo tego żałuję, Violet!- złapał mnie za ramiona.
-Mogłeś mnie zabić, Zayn! Rozumiesz to?!- wyrwałam mu się.- Boże... Kochałam cię! Oddałam ci wszystko! Moje ciało i serce!- skryłam twarz w dłoniach.
-Proszę cię, nie mów "kochałam" jakbyś już przestała- zagryzł wargę, ale i tak się rozpłakał.
-Kocham cię, Zayn... Ale...
-Nie...
-Chyba
-Nie...
-To...
-Nie!
-Koniec...
Zayn zamknął oczy krzywiąc się. Oboje płakaliśmy. Oboje byliśmy wyniszczeni. Nie chciałam tego kończyć. Kocham go. Ale po prostu... To za bardzo boli. Nie potrafię udźwignąć tego ciężaru. Jestem za słaba.
-Proszę cię, Violet. Nie odchodź...
-Muszę, Zayn...- cofnęłam się.- Wybacz, ale jeszcze nie jestem gotowa na taki ból. Musimy... chwilę... odpocząć.
-Ale ja nie chcę odpoczywać! Chcę ciebie!- zawył.
-Trzeba było o tym myśleć, gdy wzniecałeś pożar.
Nagle dosłownie przez moment znów widziałam obraz. Dwie osoby pochylone ku sobie. Z czułością oddające się sobie. I jeszcze trzecia. Z wielkimi oczami i przerażeniem na twarzy. Ja.
Odeszłam.
Tak po prostu.
W głuchej ciszy. Wszystko milczy.
____________________________________
Jeej ♥
Bardzo was przepraszam, że taki słaby dodaję, ale chciałam coś wam podarować na święta. No i wybaczcie, że taki smutny. Aż mnie samej zrobiło się żal Zayn'a. Zapamiętajcie sobie to co przeczuwa Violet w końcówce..To może wam dać pewne wskazówki co do akcji w następnym rozdziale ♥
Bardzo was przepraszam, że taki słaby dodaję, ale chciałam coś wam podarować na święta. No i wybaczcie, że taki smutny. Aż mnie samej zrobiło się żal Zayn'a. Zapamiętajcie sobie to co przeczuwa Violet w końcówce..To może wam dać pewne wskazówki co do akcji w następnym rozdziale ♥
Moje drogie...
Chcę wam życzyć, żebyście nigdy przenigdy nie traciły wiary w siebie. Nawet gdy wydawać się wam będzie, że nie ma wyjścia... Pamiętajcie, że to w was samych jest wyjście. W was jest cała siła i to wy możecie wszystko zmienić. Życzę wam jeszcze żebyście były zdrowe i szczęśliwe. Żeby wasze najskrytsze, najbardziej pokręcone marzenia się spełniły!
Kocham was moje skarby! Bez was nie istnieję ♥ ♥ ♥