Sky Ferreira- night time, my time
-Nie byłbym tego do końca taki pewny.
Myślałam, że nic mnie już nie zaskoczy. Myliłam się. Malik trafił w sedno. Sama chciałaś zdjąć jego maskę, teraz masz. Prawda. Nikt mnie nie zmuszał, nic mi nie kazało się w nim zakochać.
-Co ty powiedziałeś?- zmarszczyłam brwi odsuwając się od niego.- Teraz? Teraz mi to mówisz?!
-Violet, to nie jest takie proste...- zbliżał się do mnie.
-No jasne! O wiele łatwiej jest wbić mi kołek w serce, niż go wyciągnąć- prychnęłam wymijając chłopaka.
-Proszę, Vio...- złapał mnie za ramię.
Sądziłam, że się rozpadnę, gdy na niego spojrzałam. Był taki smutny, sponiewierany, pusty... Przypominał mi kogoś... Mnie.
-O co mnie prosisz?
-O czas... Daj mi czas.
-Ile?
-Muszę tylko zrozumieć, co się ze mną dzieje... Tylko tyle- wzruszył ramionami.
Zagryzłam wargę. Jak mam mu zaufać? Cholera...
-Dobrze- pokiwałam głową.
-A więc jest okej?- zapytał unosząc brew.
-Tak. Jest okej.
Usłyszałam głośny trzask drzwi. Louis wyszedł i zapewne wszystko słyszał.
-Ale jeśli to spieprzysz- podeszłam bliżej.- Zabiję cię.
Malik uśmiechnął się szeroko. Przyciągnął mnie do siebie i szepnął:
-Chyba zaczynam cię lubić.
Zapukałam do drzwi mieszkania Cheryl. Gdy tylko się dowiedziała, że uciekłam z domu kazała mi zamieszkać z nią. "Kazała" to dobre określenie. Ledwo zdążyłam zacząć, a już usłyszałam "Mieszkasz ze mną".
-Cześć- siostra otworzyła drzwi i wciągnęła mnie do środka.
-Hej, Cher- uśmiechnęłam się obejmując dziewczynę.- Jestem ci dozgonnie wdzięczna. Nawet nie wyobrażasz sobie...
-Oj, przestań- przerwała mi.- Jesteś moją młodszą siostrzyczką. Zawsze będę się tobą opiekować.
Zaprowadziła mnie do pokoju, który od teraz będzie "mój". Usiadłam na łóżku i zerknęłam przez okno.
-Cher muszę ci coś opowiedzieć- westchnęłam.
Siostra zrozumiała, że to poważny temat więc szybko usiadła obok mnie i chwyciła za rękę. Musiałam jej opowiedzieć. O moich uczuciach. Chciałam usłyszeć od kogoś, że wszystko będzie dobrze. Że się ułoży. Potrzebowałam kogoś, kto tak pięknie mi skłamie. Bo nigdy nie jest "dobrze".
-Spokojnie, Vio. Mamy czas- powiedziała powoli.
-Niech to pozostanie między nami.
-To będzie nasza kolejna wspólna tajemnica- uśmiechnęła się.
Zupełnie jakbym słyszała wiązanie nici pomiędzy nami.
Cheryl stała i wyglądała przez okno. W ciszy trawiła moją opowieść. Nie powiedziałam jej o Fear. Nie mogłam jej narazić.
-Violet, to jest jedna z najtrudniejszych części naszego życia- obróciła się.- Którą musisz podjąć sama.
-A gdybyś ty była na moim miejscu? Co byś wybrała?
-Louis wydaje się być- uśmiechnęła się.- no wiesz... Takim słodziakiem. Nie dość, że opiekuńczy to jeszcze przystojny. Natomiast Zayn... z nim nigdy nie będzie ci nudno. Z pewnością jest pociągający i taki... niebezpieczny.
Oj nawet nie wiesz jak bardzo.
-Osobiście wybrałabym Louisa. Potrzebowałabym takiego troskliwego chłopaka... zwłaszcza po Patrick'u.
Podeszłam do siostry, która chwilę później zaniosła się płaczem. Wiedziałam, że to był bardzo delikatny temat. Chorobliwa zazdrość tego frajera, oszpeciła moją siostrę, na całe życie.
Nie mam pojęcia, dlaczego tam jadę. Co mnie podkusiło, żeby znów odwiedzić to przeklęte miejsce. Och, chyba już wiem. Ten dupek, Zayn. Fiolet neonu znów powitał moją twarz. Przed mosiężnymi wrotami dostrzegłam Louisa. Groził jakiemuś nieletniemu. Nie mogłam na to patrzeć. Nie chciałam tak postrzegać mojego przyjaciela.
-Witaj, Lynn- uśmiechnęłam się do potężnego ochroniarza, którego już dane było mi poznać.
Ten tylko uniósł lekko kąciki ust i skinął głową pozwalając mi wejść. Wyminęłam Louisa, który jednak dostrzegł mnie kątem oka. Od razu puścił ofiarę i obrócił się w moją stronę z szeroko otwartymi oczyma. Zdążyłam tylko usłyszeć:
-Vio...
I już mnie nie było.
Nic się nie zmieniło. Klub wciąż pozostawał taki sam. Pełno otumanionych ludzi, pośród których powinnam być też ja. Gdy wkroczyłam, od razu poczułam na swoim ciele palący wzrok. Wiedziałam do kogo należał. Harry.
Zanurkowałam w morze tańczących. Lampy odbijały się od tancerek z lekkością wijących się wokół srebrzystych rur. Zrobiło mi się niedobrze. Po ilu dawkach narkotyków były? Trzech, ośmiu, a może więcej?
Im bliżej Harrego byłam, tym bardziej czułam na sobie dziwne spojrzenia. Zdarzało się, że ktoś złapał mnie za dłoń, albo za skrawek sukienki. Czułam się jak pomiędzy mackami ośmiornicy. A już po chwili stałam prosto przed jej mózgiem.
Weszłam po schodach. Fotel był pusty. Dziewczyny w złotych strojach siedziały na około. Podeszłam do jednej i zapytałam:
-Gdzie jest Harry?
Jej brązowe oczy zerknęły na mnie nieprzytomnie. Zmarszczyła brwi doszukując się sensu mojego zdania. Po chwili powiedziała:
-Chyba poszedł z Kristin do jednego z pokoi- skinęła głową za siebie.
Uch. Sypialnie? Domyślam się, że nie poszli tam aby gotować.
Skradałam się ciemnym korytarzem nasłuchując czegokolwiek. Już miałam zawrócić, gdy z jednego z pokoi wyszła dziewczyna podobna, do tych siedzących koło miejsca Harrego. Minęła mnie bez większego zainteresowania. Drzwi do pokoju nadal były otwarte. Wezbrałam w sobie resztki odwagi i zajrzałam do środka.
Był tam Harry. I właśnie zapinał spodnie. Och czyli tylko gotowali. No tak. Orientując się, że nie jest sam, odwrócił się. Jego oczy od razu rozniosły się iskierkami. Usta rozciągnął w szelmowskim uśmieszku. Wyprostował się ukazując podrapany tors pokryty tatuażami.
-Witaj, śliczna- postąpił o krok w moją stronę.- Mam jeszcze sporo czasu i energii, więc zajmę się tobą z największą przyjemnością- skinął na łóżko.
-Chyba sobie kpisz, Styles- skrzyżowałam ramiona na piersi.- Musiałbyś zadać sobie wiele trudu, żeby mnie tam zaciągnąć.
-Dzięki za podpowiedź- mrugnął do mnie.- Będę się starał.
Zagapiłam się na jego tors, gdy zakładał koszulkę.
-Chcesz dotknąć?- zapytał unosząc skrawki materiału.
Zmroziłam go wzrokiem i zbliżyłam się o kilka kroków.
-Chciałam ci tylko podziękować za pomoc. Gdyby nie ty Lou musiałby mnie zabić- stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek.- Natomiast mogłeś to zrobić w inny sposób- uderzyłam to samo miejsce płaską dłonią.
Harry uśmiechnął się słodko, jakby uderzenie w ogóle go nie zabolało.
-Bardzo mnie pociągasz Violet- musnął kciukiem mój policzek- Wbijasz noże w serca, a potem udajesz, że nic się nie stało. Sprytnie- pochylił się.- Ale ja nie jestem taki. Nie mam serca- lekko ukąsił moją skórę na szyi.
-Znajdę inny słaby punkt.
Wbiłam paznokcie w jego lewe, zabandażowane ramię. Odskoczył z sykiem trzymając się za ranę. Uśmiechnął się posyłając całusa w moją stronę.
-Będziesz moja, zobaczysz.
__________________________________________
Witam :)
Do akcji wkracza Harry ^^ Co prawda Cheryl poleciła Louisa, ale nie bądźcie tego pewni. Szykuję dla was coś naprawdę dużego, więc mam nadzieję, że wytrzymacie ze mną do końca. W następnym rozdziale (lub za 2 rozdziały) pojawi się Katniss, a wraz z nią będzie sporo zamieszania.
Kolejna sprawa to taka, że zdaję sobie sprawę (wy pewnie też), że każdy rozdział zbliża nas do końca Paradise. Tak więc stworzyłam ankietę, jeśli chcielibyście czytać moje kolejne opowiadanie. Wszystko zależy od was ♥ ♥ ♥
Kocham was wszystkich ♥ ♥ ♥