niedziela, 13 października 2013

~5~We're all have secrets


                                                         The xx-together


                     Miałam wrażenie, że waga roztrzaska się pod moim ciężarem. Za mało oddajesz Violet. Za dużo trzymasz w sobie. Powinnaś się pozbyć wszystkiego- emocji zwłaszcza. To one zajmują całą twoją masę. Powinnaś być zimną, wyrachowaną suką. Nie oszukujmy się- taką jak twoja matka. 
                     Chodząc po  uliczkach miasta, miałam wrażenie zamknięcia. Dlaczego te ulice są tak wąskie? Dlaczego wszystko jest przeciw mnie? Cholera! Nienawidzę was!
                      Tak strasznie chciałam zjeść pączka. Albo lody. Albo ciasteczko. Najlepiej pokryte karmelem lub lukrem... Nawet cukrem pudrem bym nie pogardziła. Cokolwiek. A najlepiej wszystko. Chciałam zatopić swoje problemy w cukrze. Udusić je czekoladą.
-Violet?- czyjś głos rozdarł ciężkie warstwy moich myśli.
                     Czy to...?
-Zaczekaj!
                     Ale było już za późno. 
                     Nawet nie poczułam, gdy znalazłam się w toalecie.
                     Pochylona, czekałam na przypływ kolejnej fali kwaśnej rozpaczy.


                      Cisza roztrzaskała się o moją głowę.
                      Otworzyłam oczy czując niezwykły chłód poranka. Podniosłam się z łóżka zasłaniając dłonią twarz przed światłem. Kurde,  jak to boli.  Dotknęłam ust- wysuszone i lekko napuchnięte. Co się wczoraj działo? Zamknęłam oczy i cofnęłam się o kilka godzin wstecz.
                       Byłam na imprezie z Malik'iem. Od razu poczułam jak moje serce przyśpiesza. Na wspomnienie jego słodkiego uśmiechu, dotyku... Cała się gotowałam. Czy byłam łatwa? Czy za bardzo mu pozwalałam? Potem pojawił się  Louis. Był wściekły na Zayn'a. Powiedział, że mnie odwiedzie...
                        Koniec. Pustka. Czarna dziura.
                        Podchodzę do szyby. Wyglądam przez okno. Na podjeździe stoi nieznany mi samochód. Odwracam się i uchylam drzwi. Na dole rozbrzmiewa dźwięk gotującej się wody. To nie moja mama. Ona nigdy nie zrobiła mi herbaty. Wyłaniam się niczym cień i wzdłuż ściany, schodzę na parter.
-Mamo?- pytam przechodząc obok kominka.
                         Biorę kilka głębokich oddechów i zaglądam do kuchni.
                         Spodziewałabym się każdego...
                          Ale nie jej.


                          Załkałam cicho. Nie wiedziałam, że to on. Miał wyjechać. Miałam już go nigdy więcej nie spotkać. Mój tata. Nie chciałam, żeby widział mnie w takim stanie. W takim jakim zostawił. A może nawet gorszym. Czułam upokorzenie. A już tym bardziej nie chciałam mówić o tym mamie.                                   Chyba by mnie zabiła.


                          Biorę kilka głębokich oddechów i zaglądam do kuchni.
                          Spodziewałabym się każdego...
                          Ale nie jej.
                       
-Witaj Violet-  aksamitny głos otulił cały dom niczym przyjemny koc.
                          Cheryl wróciła.
                          Wróciła do życia.
                           A gdy mnie przytuliła- sen stał się prawdą.
-Co się stało?- zapytałam odsuwając się lekko.
                           Na naszych policzkach pojawiły się łzy. Czyste, tak słodkie jak nigdy.
-Och, Violet...- uśmiechnęła się smutno.- Znów wprowadzam się do Holly Bridge.
-Co?!- oniemiałam z wrażenia.- Ale Patrick...
-To zamknięty rozdział- nerwowo przejechała palcem po blacie.
                           Ostrożnie zbliżyłam się i pochyliłam naprzeciw niej.
-Skrzywdził cię?- wyszeptałam bardzo powoli. Tak żeby żadne słowo nie uciekło.
-Tak. Mocno- pokiwała głową.
-Co...?
                            Nie zdążyłam dokończyć. Siostra uniosła w górę swoją bluzkę. Od biodra aż po pępek malowała się blada, wąska blizna. Zakryłam dłonią usta. Powoli odważyłam się musnąć palcem szpetne znamię.
-Dlaczego? Czy go do końca porąbało?- z przerażeniem w oczach obserwowałam jej łzy.
-To przez jego chorobliwą zazdrość- opuściła materiał w dół.- Wmówił sobie, że go zdradzam.
-Przecież to chore!- wkurzyłam się.- To zwykły...
-Nie kończ, Violet. Ja nadal go kocham- przetarła oczy pod kolejnym napływem łez.
-Jezu, Cheryl- przyciągnęłam ją do siebie i pozwoliłam wypłakać się w ramię.
                             Gładziłam jej śliczne, gęste włosy. Miejscami czułam wypukłości- chyba nie tylko na brzuchu Patrick "zaznaczył" swój teren. Kiedyś lubiłam tego chłopaka. Zawsze wydawał mi się taki... Normalny.
-Nie możesz do niego wrócić- szepnęłam tuląc ją do siebie.
-Wiem, Violet- westchnęła.
                             Odsunęła się, ale tylko trochę. Przejechała palcem po moim policzku. W jej oczach dostrzegłam podziw. Uśmiechnęła się.
-Masz więcej piegów- stwierdziła przechylając głowę.
-Wiem- przewróciłam oczyma.- Tak strasznie ich nie znoszę.
-Dlaczego? Są słodkie!
                             Przez chwilę trwałyśmy w ciszy. Cheryl delikatnie uniosła moją rękę. Podwinęła rękaw. Potem swój. I przyłożyłyśmy dłonie do siebie.
-Znów jesteśmy razem- uśmiechnęłam się.
-Już na zawsze.
                             Rozległ się gruchot otwieranych drzwi. Obie zasłoniłyśmy blizny na przedramionach. Nie minęła chwila, a do salonu weszła mama. Kierowała się do nas. Pojawiła się w drzwiach.  Jej teczka głośno upadła na ziemię. W jej oczach ani na moment nie zaiskrzyła radość.
-Co ty tu robisz?- zmarszczyła brwi.
-Wróciłam do Holly Bridge- Cheryl wysunęła się na przód.
-Ale tutaj nie ma dla ciebie miejsca- głos kobiety był zimny i bezwzględny.
                              Cheryl prychnęła.
-Nawet nie przeszło mi to przez myśl- pokręciła głową.- Będę mieszkała sama.
                              Matka uniosła głowę i zmierzyła mnie wzrokiem.
-A ty nie powinnaś być w szkole?
                              Przeszył mnie dreszcz, ale posłusznie kiwnęłam głową i uciekłam do pokoju się ubrać. I tak byłam już spóźniona. Pięć minut w jedną czy drugą stronę nic nie zmieni.

                               Zamykając szkolną szafkę dostrzegłam w oddali Louisa, który bacznie mnie obserwował. Uśmiechnęłam się lekko i pomachałam kierując w jego stronę swoje obolałe ciało.
-Dlaczego cały czas  się na mnie gapisz?- zapytałam rozbawiona.
-Oceniam twoją zaradność w zetknięciu z alkoholem- odezwał się spoglądając na moje usta.- Dobrze się czujesz?
                              Stawialiśmy powolne kroki w kierunku dziedzińca, na którym często przesiadywał Zayn.
-A coś ty się zrobił nagle taki opiekuńczy?- zmarszczyła brwi.
-Mam wyrzuty sumienia, że zostawiłem cię z Malikiem sam na sam- wymruczał.
                              Przystanęłam na chwilę. Czy ja dobrze słyszę? Dogoniłam chłopaka.
-Louis!- chwyciłam go za ramię.- Nie potrzebuję niańki! Zbyt wiele w życiu przeszłam, żeby teraz ktoś się mną zajmował...- zagryzłam opuchniętą wargę.
-Nie masz pojęcia o czym mówisz, Violet- pokręcił głową z niedowierzaniem.- Nie znasz Zayn'a. Nie masz tak naprawdę pojęcia kim jest.
-A może właśnie chcę go poznać?- doszukiwałam w jego oczach chodź by odrobiny uległości.
                              Westchnął i uścisnął moją dłoń.
-Dobrze. Przepraszam- objął mnie swoimi ramionami przyciągając jak najbliżej.- Tylko nie mów, że cię nie ostrzegałem.
                               Puściłam te słowa w niepamięć. Nie chciałam się z nim kłócić. Był moim przyjacielem.                                  Pierwszym od bardzo dawna.


                               Wychodząc ze szkoły czułam gulę w gardle. Musiałam wrócić do domu. Ale nie czułam się tam bezpiecznie. Nie teraz, gdy czekała na mnie matka. Postanowiłam się  pośpieszyć, aby zdążyć na autobus. Już prawie przeszłam przez parking, gdy usłyszałam dosyć głośny szelest liści i trzask gałęzi. Rozejrzałam się. Dobiegł mnie cichy syk.
-Cholera, nie zdążę- mruknęłam pod nosem.
                               Przeszłam obok srebrnej terenówki i wytężyłam wzrok. Dostrzegłam fragment czarnej skórzanej kurtki. Wyglądała zupełnie jak ta, którą nosił Zayn. Zbliżyłam się jeszcze mocniej i nagle ktoś zasłonił mi usta jedną ręką, a drugą przytrzymał nadgarstki.
                               Przez kilka chwil panowała między nami cisza. Potem napastnik opuścił ręce. Zachłysnęłam się powietrzem odsuwając jak najdalej. Obróciłam się i oniemiałam.
                               Przede mną stał Zayn. Lekko pochylony obejmował ręką swój brzuch. Jego koszulka była brudna, splamiona krwią i błotem. Spomiędzy palców lekko sączyła się krew.
-Matko!- zbliżyłam się do niego.- Co ci się stało?!- odruchowo wyciągnęłam dłonie do jego brzucha.
-Nie-do-ty-kaj- wysyczał odsuwając się jeszcze dalej.
-Zayn, potrzebujesz pomocy! Co ci się tak właściwie stało?- wyciągnęłam telefon.- Zadzwonię po leka...
-Nie- zacisnął dłoń na mojej komórce.- To nic nie da.
-Ale...
-Słuchaj- zbliżył swoją twarz do mojej.- Jeśli tak strasznie chcesz pomóc- rozejrzał się uważnie.- Powiedz mi gdzie mogę jakoś się opatrzyć... Bez zbędnych świadków.
                                 Patrzyłam w te jego bezgraniczne, błyszczące oczy. Oddech i słowa uwięzły mi w gardle. Pół szeptem wydusiłam:
-Jedźmy do mnie.
                               
______________________________________
                                  Dzień dobry, kociaki !
                                  Co sądzicie o tym rozdziale? Ja, przyznam szczerze... hm... mogło być lepiej. Mam nadzieję, że nowy post pojawi się trochę szybciej, gdyż na 6 zostawiłam sobie całą akcję z rannym Zayn'em w domu Violet. Tak więc proszę o komentarze, bo chciałabym poznać wasze wizje na akcję Violet+Zayn  w 6 rozdziale.
                                   Buziaki :***

                                  

9 komentarzy:

  1. Mam problem. I to całkiem poważny. Znaczy się, zapewne tylko dla mnie i znając życie, niejedna osoba by mnie w tym momencie wyśmiała, mówiąc, że to jakaś totalna bzdura. Ale nie, nie, nie. To nie jest bzdura! :D A problem polega na tym, że nie wiem czy "opowiadam" się za związkiem Violet+Louis, czy Violet+Zayn. Gdy zaczynałam czytać to opowiadanie byłam całkiem pewna, że Violet powinna być z Malikiem. Jednak przyszedł taki tam rozdział czwarty, później piąty, a w mojej głowie pojawiły się liczne wątpliwości. Może dlatego, że absolutnie uwielbiam tego Twojego Louisa. Nie jest typowym Louisem, o jakim zwykłam czytać w różnych opowiadaniach. Jest inny. Moim skromnym zdaniem - lepszy. Może nie powinnam wartościować tego, jak różne osoby kreują jego postać, no ale cóż. W tym momencie przyznaję sobie do tego prawo i mówię, że Twój Louis całkowicie mnie zauroczył. Poważnie, jestem nim kompletnie oczarowana. Nie wspominając, że w zakładce "bohaterowie" dodałaś takie jego zdjęcie, że omomom! :D Oczywiście, bardzo istotne jest również to, jaki ma stosunek do naszej kochanej Violet. No i ten pocałunek w poprzednim rozdziale. Wow. Wow. Wow.
    No ale, to tylko jedna strona medalu.
    Z drugiej mamy Zayna, którego absolutnie kocham (myślę, że doskonałym tego potwierdzeniem jest fakt, że oba moje blogi skupiają się na jego postaci). I jakby to nie wystarczało, Ty moja droga, opisujesz go w tak genialny sposób, że umieram. Poważnie, umarłam przy Twoim opowiadaniu jakieś (co najmniej!) dziesięć razy. Zresztą, jestem pewna, że już w którymś komentarzu wspomniałam o mojej miłości do tego faceta, więc nie będę Cię niepotrzebnie zanudzać.
    Do brzegu.
    Po prostu ostatnie dwa rozdziały sprawiły, że jestem zmieszana. Nabrałam pewnych wątpliwości, co do tego, czy aby Violet naprawdę powinna być z Malikiem. Czy aby Louis nie jest dla niej bardziej odpowiedni? Bardziej czuły? Bardziej wrażliwy? Chwilami wydaje mi się, że on będzie potrafił zrozumieć to, przez co nasza kochana bohaterka przechodzi. W sumie już teraz jest jej przyjacielem i, jak doskonale wiemy, nie jest obojętny w stosunku do Violet.

    I oczywiście, jakby wątpliwości, które miałam po przeczytaniu czwartego rozdziały były niewystarczające, to w tygodniu weszłam sobie na Twojego bloga i zobaczyłam, że dodałaś ankietę. Więc cholera, nagle nie mogłam o niczym innym myśleć, jak o tym, że wypadałoby zagłosować i opowiedzieć się po jednej ze stron. Niestety. Jak nie zagłosowałam wtedy, tak nie potrafię tego zrobić teraz. Tak więc, przepraszam Cię, kochana, ale mojego głosu tam nie ma. Wiem, wiem, że to tylko opowiadanie, że przecież to nie dzieje się w prawdziwym życiu i nie powinnam niepotrzebnie stwarzać sobie problemów, czy traktować tego, jak śmiertelnie poważną sprawę i po prostu oddać ten cholerny głos. Jednak nie potrafię. Po prostu nie potrafię. Z jednej strony jestem wierna Malikowi, jednak... ach ten Louis ♥

    Dobra, koniec moich problemów. Przez to zrzędzenie tak naprawdę nie powiedziałam nic sensownego na temat rozdziału. Kurcze. Oczywiście, podobało mi się. Jak zwykle, jestem pod ogromnym wrażeniem. Jednak... Hm, ten rozdział wydał mi się nieco chaotyczny. Trochę wszystko za szybko się działo i nim się zorientowałam, byliśmy już przy rannym Maliku. Ale! Ale i tak Cię kocham i rozpływam się przy każdym przeczytanym słowie. ♥

    Dziękuję Ci, moja droga, za tę chwilę przyjemności. Oczywiście, z wielką niecierpliwością czekam na nowy rozdział i mam nadzieję, że po jego lekturze będę już wiedziała, kogo widzę u boku Violet.

    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam twoje dłuuugie komentarze!!!!
      Rozdział też wydał mi się taki trochę miksem, a już zwłaszcza po tym powrocie Cheryl :D. Będzie ona baaardzo ważną postacią przy wyborze chłopaka.
      I oj, sama mając wizję na przyszłe rozdziały nie mam pojęcia komu kibicuję z punktu widzenia czytelnika.
      Jeszcze nie raz trochę namieszam :3
      Baaardzo dziękuję ci za dostarczenie mi chęci i weny poprzez ten komentarz!

      Buziaki :***

      Usuń
  2. Nie no kurde to mamy dwa warianty
    1 zayn który jest najwyraźniej kochanym przez wszystkie dziewczyny bad boyem. Idealny, kuszący i przede wszystkim SEXOWNY. no to cały on. Widać już po tym rozdziale że za pewne ma też problemy z prawem i takie tam xD
    2 Louis. Słodki opiekuńczy i idealny przyjaciel. Jest po prostu idealny.
    Jak można zobaczyć w obu opisach jest idealny, bo taka prawda. Jak na razie każdy z nich jest idealny. Ubóstwiam obu, ale no jednak ja to ja i ja wybieram Zayna, bo kocham opowiadania z bad boyem xD Ale w tym sęk, że to Viola ma wybrać, a nie ja. Zobaczymy jakiego dokona wyboru. Skoro już powiedziałas, że Cher będzie miała dużo do powiedzenia, to wiem, że na pewno będzie przekonywała ją do dobrego chłopca Lou xD Jak pożądna siostra o ile dobrze pamiętam.
    No więc rozdział świetny jak zawsze i czekam z niecierpliwością na kolejny :D
    Killa/ Lauren

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję ♥♥♥
      Aż się uśmiecham do monitora, jak głupi do sera ♥

      Usuń
  3. OMG! :0
    Brak mi słów *.*
    Ten rozdział był ghsftgdfelkjdoidgefydfeh *.*
    Jejku, bardzo podoba mi się blog.
    Twoje rozdziały tak miło się czyta.
    Historia dodatkowo trafiła w mój gust.
    Naprawdę nie wiem co mogę napisać.
    Brak mi słów, aby wyrazić moje uczucia, przemyślenia.
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejciu baardzo dziękuję ♥ jestem bardzo szczęśliwa, że ci się podobał ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem zachwycona i wow. Brak mi słów. Twoje opowiadanie jest przepiękne, a fabuła naprawdę mnie urzekła. Pokochałam tą historię. Czuję jakąś dziwną więź z Violet. Może dlatego, że mamy podobne problemy? W każdym razie wydaje mi się, że to moja zaginiona siostra bliźniaczka.
    Twój styl pisania jest piękny i kocham czytać to co piszesz. Masz ogromny talent, którego bardzo Ci zazdroszczę. Widać, że pisanie jest zdecydowanie dla Ciebie.
    Jeżeli chodzi o Zayna i Louisa, to mam mętlik w głowie. Zayn jest taki tajemniczy i pełen mroku, a Lou jest światełkiem w tunelu. Oboje zawładnęli moim sercem, ale jak na razie jestem za Violis. Ale znając mnie, to niedługo się zmieni ;)
    Strasznie współczuję Violet. Jej życie było piekłem. Nie rozumiem zachowania jej matki. Zachowuje się jak suka. Nie wiem, jak można być aż takim potworem.
    Bardzo podoba mi się muzyka, którą dodajesz do rozdziałów. Idealnie oddaje nastrój.
    Jak już mówiłam jestem zachwycona :)
    Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♥
      Naprawdę cieszę się, że osobie z tak świetnymi opowiadaniami chce się czytać moje gryzmołki ♥ ♥ ♥

      Usuń