Rihanna- love without tragedy (instrumental)
Ujął moją dłoń i prowadził pomiędzy ciemnymi zasłonami drzew. Muzyka wydawała się coraz głośniejsza, a moje serce coraz cichsze. Zagryzłam wargę. Okropnie się stresowałam. Właśnie miałam ich poznać. Osoby, które niedawno mnie nienawidziły. Ciekawe czy mnie pamiętają?
Spojrzałam na Louisa. Był tak podekscytowany i radosny, że było mi go szkoda. Muszę wziąć się w garść. Dla niego. Ale... Katniss... ona tam będzie. A co jeśli mnie rozpozna? Na pewno rozpozna...
-Louis- zatrzymałam się.
Już tylko kilka kroków dzieliło nas od rozszalałych osób na podwórku małego domku. Czułam, że się duszę. Miałam wrażenie, że znów jestem gruba. Że wszyscy się ze mnie śmieją. To takie okropne.
-Tak?- spojrzał na mnie tymi swoimi słodkimi oczyma.
Chciałam się wycofać. Zacisnęłam pięści. Spojrzałam na niego i po prostu się rozpłynęłam. On naprawdę chciał, żebym tam poszła. Nie mogłam mu tego zrobić.
-Chodźmy już- uśmiechnęłam się słabo, ale w środku byłam rozdarta.
Wzięłam głęboki oddech. Moje zmysły wyostrzyły się. Czułam alkohol, czułam dym papierosowy, czułam głośne uderzenia muzyki. Byłam spięta. Z każdym krokiem coraz bardziej. Tam był Zayn. Nie mogę wypaść źle. Nie mogę. Teraz albo nigdy.
-Hej, chciałbym wam kogoś przedstawić- odezwał się Louis i objął mnie ramieniem.- To jest Violet.
Podniosłam wzrok i uśmiechnęłam się najlepiej jak potrafiłam.
Okrążyłam wzrokiem grupkę ludzi. Nie było tam Zayn'a, ani Katniss. Więc nie wiedziałam, czy śmiać się czy płakać. Pierwsza doskoczyła do mnie rudowłosa dziewczyna o wielkich słodkich, niebieskich oczach.
-Cześć! Bardzo miło mi cię poznać,nazywam się Melanie- posłała mi uśmiech.- Jestem pewna, że się zaprzyjaźnimy!
-Melanie, bo ją przestraszysz- zaśmiał się wysoki chłopak o głębokich zielonych oczach i bujnej czuprynie brązowych loków.
-Zamknij się Styles- zmrużyła oczy.- A więc tak- zaczęła śmigać palcem wskazując pojedyncze osoby.- To jest Harry, a to Rebecca...
Dziewczyna miała czarne włosy i dość groźne spojrzenie. Mierzyła mnie zabójczym wzrokiem przez dłuższy czas, zupełnie jakby odczytywała moje myśli i moją przeszłość.
-Nie przejmuj się, zawsze taka jest- szepnęła mi do ucha Melanie.- Lou znasz, a Katniss...
Moje serce
-Gdzieś.
Właśnie.
-Tu jest.
Zamarło.
Przełknęłam ślinę. Zrobiło mi się duszno. Musiałam się czegoś napić. Lub... Uciec. Tak. Chciałam uciec. Rozejrzałam się. Gdzieś w oddali dostrzegłam blond włosy, ale modliłam się, żeby to nie była ona. Błagam...
-Zayn też gdzieś tu powinien być- stanęła na palcach i rozejrzała się.- No trudno. Zawsze ich nie ma gdy coś chcę- zmarszczyła nos.- Z pewnością jeszcze ich poznasz. To tylko kwestia czasu.
Nawet nie masz pojęcia jak bardzo ich znam.
Wyszłam jako ostatnia. Nie chciałam nikomu rzucać się w oczy. Choć i tak widział mnie każdy. Ironia losu. Grubymi palcami zapięłam płaszcz trochę się przy tym męcząc. Mój wysiłek nie umknął uwadze grupki uczniów. Dwaj bliźniacy zastali mi drogę.
-Co jest kulka? Nie możesz się zapiąć?- jeden z nich skrzyżował ręce na piersi.
-Może mamy ci pomóc?- szepnął drugi.
-Jasne. Wolisz się ubrać, czy rozebrać?- pierwszy poruszył brwiami, a po chwili wybuchł śmiechem.
-O stary, nie chciałbyś tego widzieć!
-To jak oglądać morświna!
-Nie! Gorzej.
Nie zważałam kto mówił. Ważne co. Oddychałam głośno. Zagryzłam wargę. Drżały mi dłonie gdy oplotłam je wokół brzucha. Było mi niedobrze. Miało nadejść coś obrzydliwego. Po raz kolejny. Zaczęłam płakać. A oni tylko głośniej rechotali.
-Poczekaj, zaczniemy zbierać ten darmowy olej- prychnął jeden.
-Gdzieś tu powinien...
Momentalnie urwali spoglądając gdzieś ponad moje ramię. Przełknęli ślinę. A ja poczułam dobrze mi znany zapach.
-Coś mówiłeś?- rozległ się głęboki lekko zachrypnięty głos.
-Ja? Nie...- zaśmiał się nerwowo.
-Tak? A może ona płacze bez powodu?- obok mnie stanął Zayn.
Nigdy, przenigdy nie sądziłabym, że posunąłby się do czegoś takiego. Przecież byłam straszydłem, obrzydliwą dziewczyną, która mierzyła poza linią normalny uczniów. Czy on to robił uczciwie? Czy może też zaraz miał mnie wyśmiać?
-Wiesz, to Gruba. Ona cała jest jakaś dziwna- wzruszył ramionami jeden z bliźniaków.
Zayn doskoczył obu do gardeł i ścisnął za koszulki.
-Jeszcze raz cokolwiek jej powiecie, a traficie na odstrzał... Jasne?
Gdyby ich słowa nie wywiercały dziur w moim sercu, pewnie zaczęłabym się śmiać. Jednak nie potrafiłam zrobić nic innego. Po prostu trafili za głęboko. Zayn po raz ostatni nimi potrząsnął i pchnął przed siebie.
-W porządku?- zapytał unosząc mój podbródek.- Nie martw się nimi. Są nic nie warci.
Po czym posłał mi lekki uśmiech i wyminął wracając do szkoły. Przez moment czułam ciepło. On naprawdę tu był. Naprawdę mnie dotknął. Zayn. A jego słowa? "Są nic nie warci".
Czy to znaczy, że ja coś jestem?
Czułam jak alkohol uderza w mój rozum. Jak powolutku tracę kontakt. To wszystko wina Harrego. Jest niezłym kompanem do imprezowania. Zabawny i czarujący. Nie tylko ja to dostrzegłam. Kilka dziewczyn kręciło się koło niego. Każda chciała zamienić z chłopakiem chodź by słówko.
Westchnęłam i zsunęłam się z krzesła. Nogi mnie bolały, czułam zmęczenie. Wtem moich uszu dobiegł śmiech. Dziewczęcy, toksycznie słodki. Katniss. Rozejrzałam się. I zauważyłam ją. Stała niedaleko garażu paląc papierosa wraz z Rebeccą i jeszcze dwoma innymi dziewczynami. Nie może mnie znaleźć. Po prostu nie może. Zaczęłam wsiąkać w tłum trzecioklasistów. Niektórzy patrzyli na mnie z wyższością, inni przyjaźnie. Zupełnie inne światy. A ten sam wiek. Usiadłam na schodach przed domem, obok jakiegoś palacza.
Nim się zorientowałam jego spojrzenie wypalało dziury w moich oczach. Zupełnie jakby czas się zatrzymał. Doskonale znałam tę głębię. Kawowe, czekoladowe... nazywajcie sobie jak tam chcecie, a ja i tak powiem, że one są po prostu magiczne. Czarne aksamitne włosy w nieładzie, opalona skóra, wachlarze rzęs wbijających się w moje serce niczym sztylety. Nie mogłabym ominąć malinowych, pełnych warg. Skórzana kurtka walała się na jego nogach, podczas gdy on siedział w białej koszulce, odsłaniającej kilka tatuaży na umięśnionych rękach. To był po prostu Zayn.
-Cześć Violet- zaciągnął się.
-Skąd znasz moje imię?
Idiotka. Kompletna. Właśnie Zayn Malik raczył się do ciebie odezwać, a ty się pytasz skąd zna twoje imię?! Tak samo głupia jak stara Violet.
-A niech to pozostanie moją tajemnicą- uśmiechnął się i skinął na papierosa.- Chcesz?
-Jasne.
Chodź nigdy nie paliłam. To było złe posunięcie. Ale nie mogłam mu odmówić. Wyszłabym na gówniarę. Włożyłam papierosa do ust, a on zręcznym ruchem go podpalił. Z początku trochę drapało mnie w gardle. Ale za cholerę nie kaszlnęłabym. Za nic.
-Podoba ci się?- skinął głową na tańczących ludzi.
-Może być- wzruszyłam ramionami.
-Jak dla mnie... jest słabo. Nudno... żadnej adrenaliny- rzucił niedopałek na ziemię i przygniótł butem.
-A poza tym, jest zimno- czym prędzej zrobiłam to co Zayn i udając, że ogarnął mnie chłód, zaczęłam kaszleć.
-Poczekaj- wziął swoją kurtkę i nałożył ja na moje ramiona.
-Dzięki- uśmiechnęłam się rozkoszując głębokim zapachem odzieży chłopaka.
-Wiesz co, Violet... W szkole wydawałaś mi się zawsze taka... inna. Wzięłaś się znikąd.
Czyli nie pamięta. Nie wie kim jestem. Może to i dobrze. Sama czasem chciałabym zapomnieć. Zapomnieć o tym kim byłam. Zapomnieć, że w ogóle byłam.
-To jest ciekawe- spojrzał na mnie.- Jeśli chcesz mógłbym zabrać cię na jakąś lepszą imprezę. Tutaj przyszedłem tylko ze względu na Louisa- przewrócił oczyma.- Potrafi być bardzo przekonujący.
-Tak. Mnie też namówił- szepnęłam wstając.- No nic. Muszę już iść.
-Czekaj- zatrzymał mnie przed oddaniem kurtki.- Odwiozę cię.
Noc była pełna i głęboka jak barwa jego oczu. Zupełnie oderwana od rzeczywistości. Serce podskoczyło mi do gardła gdy swoimi rękoma obejmowałam jego pas. Był taki prawdziwy. Myślałam, że będzie źle. Że każdy mnie rozpozna. Że zderzę się z Katniss. Ale nic takiego.
-Do zobaczenia w szkole, Violet- stał tak blisko i trzymał mnie za dłoń.
Włożył do niej kartkę i przetrzymał przez moment wpatrując się w moje oczy. Potem posłał mi uśmiech i wsiadł na harleya. Mrugnął do mnie i tyle go widziałam. Noc go pochłonęła. Tak jak mnie rozpierało podniecenie. Zayn dał mi swój numer. Mówił że jestem ciekawa. Że wzięłam się znikąd...
Cholera.
Leżąc w łóżku cały czas trzymałam kartkę ściskając ją jak własne życie. Pachniała tak jak on. Była słodka, tak jak on. Nie mogłam zasnąć. To mnie za bardzo rozrywało. Radość. I świadomość, że przez większość nocy czułam... Jakby leżał obok mnie.
I pamiętał dokładnie kim jestem.
____________________________________________
Jestem baardzo ciekawa co o tym sądzicie c: Jest więcej Zayn'a (tak jak obiecałam) i mam nadzieję, że wam się podoba, co? Może chociaż odrobinkę ? c: Jest to dla mnie ważne, żebyście pisali co sądzicie. Tak więc buziaki dla wszystkich i do zobaczenia ! :***
To było zarąbiste <3
OdpowiedzUsuńCzasami ludziom brakuje słów, aby coś opisać i ja teraz tak mam :) Nie wiem co powiedzieć :P
Kompletnie się tego nie spodziewałam. Zaskoczytałaś mnie (oczywiście pozytywnie) :D
Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze :))
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)xx
http://my-story-with-one-direction2.blogspot.com/
http://whypeoplethinkthatimhappy.blogspot.com/
Jedno wielkie jajć! Kurde. Sama zabujałam się w tym Zaynie. Teraz to i ja mam dylemat. Zayn vs. Louis. Oboje są świetni. Szczerz podoba mi się ta historia coraz bardziej. Powoli się wciągam. Zobaczymy co będzie dalej, ale podejrzewam, że mnie zaskoczysz w pozytywny sposób. See ya!
OdpowiedzUsuńWeny :* Mam nadzieję, że następny nie długo :*
Wow, dawaj dalej to jest świetne. Czekam z niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuńKocham Cię. Wiem, że to dopiero dwa rozdziały, więc być może za wcześnie na takie wyznania, ale co poradzę. Pokochałam tę historię i nie mogę się już doczekać dalszego ciągu. Absolutnie Cię uwielbiam.
OdpowiedzUsuńNie jestem najlepsza w pisaniu komentarzy, ale teraz zrobię wszystko, co w mojej mocy, by ten urywek tekstu choć odrobinę Cię zadowolił.
Moja droga, zapewne nie wiesz, (choć już zaraz się dowiesz!) ale bardzo ciężko mnie zadowolić. Chodzi mi tu oczywiście o fanficki. Jak wiadomo jest ich od groma i rzadko który przedstawia jakąś sensowną historię. Większość z nich jest banalna, niewymagająca i po prostu bezsensowna. Zdaje się, że w tych czasach trudno o jakąś głębszą historię. Więc podróżuję sobie od bloga do bloga, czytając prologi, pierwsze rozdziały i ze znudzeniem klikając krzyżyk, zamykając kolejne karty przeglądarki. Aż tu nagle, czytam prolog na pewnym, świetnie wyglądającym blogu i zamieram. Tak, to to! Właśnie tego szukałam. I oto cel mojej blogowej podróży został zrealizowany. Znalazłam bloga, który nie dość, że mnie zaciekawił to jeszcze cholernie wciągnął. Jestem kupiona. Droga Birden, zrobiłaś coś niesamowitego, bo czuję się, jakbym bardzo dobrze znała Violet. A już z pewnością dobrze znane mi są jej fascynacje, gdyż podobnie, jak główna bohaterka uwielbiam Zayna Malika. Wzdycham na samo wyobrażenie jego oczu, ust, i (niepodważalnie obowiązkowy element!) tatuaży. Dlatego, gdy piszesz, że Zayn siedzi sobie na schodkach, trzyma czarną skórzaną kurtkę, na ramionach można zobaczyć jego tatuaże, a do tego jeszcze pali fajkę... Kochana, jestem kupiona. Oho, to chyba nie czas, by mówić o moich fantazjach.
Skupiam się więc całkowicie na Tobie, moja droga, i tym wspaniałym tekście, który miałam przyjemność przeczytać. A mianowicie... Dziewczyno, masz talent. Pisz, pisz, pisz i dalej mnie zachwycaj. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i mam wielką, (ogromną! przeogromną!) nadzieję, że pojawi się już niedługo. Poważnie, nie rób mi tego. Nie chcę umrzeć, nie wiedząc, czy Violet zadzwoniła do Zayna, czy nie.
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę ogromu weny.
PS!!!! Mam do Ciebie jeszcze taką malutką prośbę. Mogłabyś mnie informować o następnych rozdziałach? Oczywiście możesz to robić (najlepiej by było )na twitterze (@charlie_lina) bądź równie na blogu www.when-i-was-your-man.blogspot.com . Będę ogromnie wdzięczna.
PS 2!!! PISZ, PISZ, PISZ !!! :DDD
Rozdzaił boski, zresztą jak zwykle. ;-) Kate
OdpowiedzUsuń