piątek, 6 września 2013

~1~ I can't forget


                                                      Massive Attack- Angel

                   Czekał tam. Widziałam z oddali. Ręce miał w kieszeniach, a przed nim stała dobrze mi znana z wyglądu jego koleżanka z klasy. Wysoka, bardzo szczupła dziewczyna z dużym biustem, o blond włosach i ślicznych, pełnych ustach.  Moje serce zamarło. Nie mogłam się poruszyć. Zrobiłam krok w tył. Potem kolejny. I nim się zorientowałam już zawracałam do domu. Nie mogłam znieść jej widoku. Nie po tym... Moja pamięć po prostu nie pozwala. Nie pozwala mi wspomnieć jak wiele kiedyś krzywd wyrządziła mi Katniss.

                   Zagryzałam wargę tak mocno, czując mrowienie i odrętwienie mojego ciała. Uciekałam pomiędzy latarniami, nie chciałam, żeby ktokolwiek mnie złapał. Nawet to cholerne, ciepłe światło z żarówek. Zostawcie mnie w spokoju. Przeceniłam się. Myślałam, że dam radę tam pójść. Najwyraźniej źle myślałam.


                   
                   Mącąc szkolną sałatkę czułam jak potwór wewnątrz mnie protestuje. Chcę więcej, potrzebuję więcej. Musisz mnie napełnić, albo cię zniszczę. Zacznę cię pożerać od środka. 
-Zostaw mnie- szepnęłam gwałtownie wstając.
                   Wywołałam ogłuszający huk, gdy krzesło upadło na ziemię. Wszystkie oczy spojrzały na mnie. Czułam się jak w klatce. Jakby wszyscy oglądali potwora za szklaną ścianą. Dziwisz się? Przecież jesteś potworem... Jesteś mną. 
                   Zacisnęłam opuchnięte pięści i oplotłam się ramionami. Przynajmniej próbowałam. Na sali panowało milczenie przerwane prychnięciami i parskaniem śmiechu. Przez chwilę się rozejrzałam i zauważyłam Zayn'a. Spoglądał na mnie z politowaniem. Tak jak jego koledzy. Louis nawet wydawał się mi współczuć. Oni nic nie wiedzieli. Nie chcieli mnie widzieć. Nie chcieli widzieć, że mam problem.
                   Że jestem problemem.


                  
                   Siedziałam na ławeczce z pięknym widokiem na Holly Bridge. Światła w oddali dawały znać, że żyją. W przeciwieństwie do mnie. Byłam blada, płakałam. Byłam blada, umierałam. A przynajmniej tego kiedyś chciałam. Udało mi się to zwalczyć. A przynajmniej schować. Na jakiś czas. Wiedziałam, że to powróci. Chęć skończenia z tym wszystkim.
-Violet?- ktoś położył dłonie na moich ramionach.
                   Drgnęłam i spojrzałam na kogoś stojącego za mną. 
-Co tu robisz? Przecież miałaś być na imprezie... Wszędzie cię szukałem- chłopak okrążył ławkę i usiadł obok mnie.
                    Louis. 
                    Gdy na niego spojrzałam, czułam ulgę. Nie wiem dlaczego. Przecież był najlepszym przyjacielem Zayn'a. Znał Katniss. To był jeden z NICH. A jednak czułam, że... mogę mu ufać. 
-Co się stało?- zapytał cicho obracając się w moją stronę.
                    Milczałam. Nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Zupełnie jak kiedyś. Świat mnie onieśmielał. 
-Hej, Vio!- ujął mój podbródek i przekręcił głową w swoją stronę.- O co...
-Mogę ci zaufać?- przerwałam mu ściskając jego dłoń.
                    Przez moment patrzył na nasze ręce, a potem głośno przełknął ślinę.
-Oczywiście- pokiwał głową.
                    Westchnęłam, nie wiedząc jak zacząć.
-Może wyda ci się dziecinne, albo śmieszne, ale...- jąkałam się.- Nie przepadam za Katniss. Prawdę powiedziawszy nienawidzę jej- mruknęłam.
                     Na dźwięk jej imienia przeszedł mnie dreszcz. Światła latarni złączyły się w jedną wielką plamę i nim zdążyłam się zorientować, już płakałam. Byłam słaba... Krucha.



                     Biegłam do toalety... A raczej się do niej potoczyłam. Obejmowałam się mocno, jakbym mogła w ten sposób wycisnąć tłuszcz. Jakbym mogła w ten sposób naprawić siebie. Drzwi z hukiem trzasnęły za mną. Było cicho, chyba bezpiecznie.
                     Ukradkiem zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Oddychałam głośno. Byłam taka zniszczona.

                          Zaczęłam krzyczeć i zacisnęłam mocno swoje włosy. Uderzyłam pięścią w lustro. Kawałki rozcięły moją skórę, kilka drasnęło twarz. Co ja do cholery zrobiłam?! Niszczę siebie! Momentalnie zebrało mi się na wymioty. Najprędzej jak mogłam dotarłam do kabiny. Miałam wrażenie, że z mojego ciała nie wydobywa się nic innego jak tłuszcz. Jakbym zwróciła siebie. 
-Violet, mogłam się spodziewać- dobiegł mnie zachrypnięty, dziewczęcy głos.- Cała droga śmierdziała przypalonymi tłuszczem z frytek
                          Spojrzałam w górę.
                          Katniss.
                          Jestem w piekle.

                          Przerażona upadłam na podłogę i zaczęłam cofać się w stronę okna. Blondynka zaśmiała się tylko i chwyciła w dłoń kawałek odpryśniętego lustra. Przyjrzała mu się.
-Jesteś taka biedna, nie dziwię się, dlaczego  cały czas uczniowie o tobie trajkoczą- zmrużyła jedno oko i uczyniła odłamkiem taki gest, jakby ścinała mi głowę.- Ale to zaczyna wkurzać.
-Ale ja o nic nikogo nie prosiłam. Najlepiej, żebyście mnie wszyscy zostawili w spokoju!- zawyłam ociężale się podnosząc.
-Och, uwierz, nie zasługujesz na więcej- skrzywiła twarz spoglądając na mnie.- To ja jestem w centrum uwagi- zrobiła krok w moją stronę i skinęła głową.
                          Ktoś ścisnął moje ręce i trzymał cholernie mocno.
-A teraz pozwól, że dam ci zapamiętać- zbliżyła się do mnie i szarpnęła za włosy.- Kto jest blaskiem tej szkoły...
                          Mocno pchnęła mnie na podłogę, prosto w kawałki lustra. Zaszlochałam czując jak wbiły się w moje ciało. Podniosłam na nią wzrok. W dłoni trzymała pęk moich włosów. Wyrzuciła je z obrzydzeniem do kosza. 
-Następnym razem wszystkie twoje włosy tam trafią- uśmiechnęła się złośliwie.- Ale nie myśl sobie, że to będzie przyjemne fryzjerskie strzyżenie- zerknęła na lustra.- Tylko coś bardziej... efektownego.
                          Skinęła głową, a po chwili postać przeszła bardzo blisko mnie i dołączyła do Katniss. Nie mogłam dostrzec twarzy. Widziałam tylko ciemne włosy i kurtkę. 
                           Nie minęła chwila, a wszystko zalały moje łzy.



                           Milczał. Tak po prostu. Po przyjacielsku. Nie pozwolił mi się rozpaść, chociaż bardzo bym tego chciała. Trzymał mnie w ramionach po prostu tuląc do swojej błękitnej bluzy, która w tym momencie była najwygodniejszą rzeczą na świecie. Spojrzałam nad jego barkiem na swoje przedramię. 
                           Niby krótka, niby blada, niby nie bolała. A jednak. Ta cholerna blizna nadal tam była. Pamiątka po jednym z kawałków szkła. To było tylko przedramię. A może "aż" przedramię. Miałam poczucie jakby ten odłamek szkła sięgnął prosto do mojego serca.
-Nie powiesz nikomu?- odsunęłam się lekko.- Błagam tylko nie mów nikomu- zacisnęłam wargi pod kolejną falą głębokiego strachu.- Nie masz pojęcia co ona może mi zrobić, gdy...
-Violet- zatkał mi dłonią usta i zbliżył się.
                           Nasze nosy niemalże się stykały. Głębia jego jasnoniebieskich oczu otulała mnie jak aksamitny koc spokoju. Nie wiem jak mogłam ich wcześniej nie zauważyć. To był jego znak. Jego skarb.
-Nie chcę cię skrzywdzić- szepnął odsuwając dłoń.- I nie chcę, żebyś mi uciekła.


_________________________________________

                    Witam was w pierwszym rozdziale!
                     Jestem cholernie ciekawa co sądzicie na temat tego posta, gdyż jego forma kilka razy ulegała zmianie. Cóż... dosyć wyraźnie są zaznaczone relacje między Violet, a Louis'em, ale nie martwcie się, od następnego rozdziału przewiduję już coraz więcej naszego bad- boy'a Zayn'a. 
                      Proszę każdego kto to czyta o wyrażenie swojej opinii, bo ma ona dla mnie ogromne znaczenie. Dziękuję osobom, komentującym poprzedni post (prolog) i mam nadzieję, że was nie zawiodłam <3 

6 komentarzy:

  1. Awwwwww *.*
    Piękny ten rozdział :) Naprawdę, zakochałam się w nim <3
    Lou, jest taki opiekuńczy i kochany <3 Mam nadzieję, że głównej bohaterce zmieni się gust u zamiast Zayn'a, który (przepraszam za wyrażenie) olewa ją ciepłym moczem, będzie z Tomlinsonem <3
    Ta "koleżanka", która wtedy... masakra! Co za debilka -.-
    Uwielbiam tego bloga <3
    Liczę na szybki next i zapraszam do siebie :)xx
    http://whypeoplethinkthatimhappy.blogspot.com/
    http://my-story-with-one-direction2.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za koma i bardzo miło mi, że tak myślisz. Sądzę, że geniuszem nie jestem, ale nie oszukujmy się chyba każda dziewczyna lubi być komplementowana. Jutro zabiorę się za czytanie pozostałych blogów które prowadzisz o ile nie będę miała lekcji, czy nauki xD
    No dobra, ale teraz co do opowiadania. Podoba mi się tematyka. Odbieram to tak, że po prostu pokazujesz, że każdy ma w sobie coś strasznego, cy przytłaczającego, jakąś tajemnicę. Opowiadanie opowiada o dziewczynie która boryka się z problemem mrocznej przeszłości. Jest jeszcze zakompleksiona i nie zbyt pewna siebie. Dziewczyna zakochuje się z szkolnym fejmie (xD) i teraz za każdym razem wzdycha na jego widok. W tej wersji Zayna nie lubię, bo wiem, że będzie wredny. Trudno. Mimo, że uważam, że jest jednym z najprzystojniejszych członków zespołu to i on czasem jest pokazywany jako ten zły. W sumie, to tylko on do takiej roli pasuje, bo jest pociągająco tajemniczy xD. No i jest jeszcze jego przyjaciel. Ten dobry z ich dwójki. Już lubię Luisa w tej wersji. Jest taki misiak i wgl opiekuńczy i wszystko co dobre.
    Podsumowując. Po tym co przeczytałam wiem, że będę czytać dalej i już dodaję do obserwowanych.
    PS Sorki, że tyle razy, ale zawsze coś mi nie pasowało xD
    La♥ren/ Killa
    PS2 Zapraszam jeszcze na drugi blog: http://storiesaboutlove.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Heeej, świetny rozdział. Nie rozpisuję się długo, bo czytam dalej ;-) Kate

    OdpowiedzUsuń