czwartek, 29 sierpnia 2013

~Prolog~ My ugly story

                                             Massive Attack- Paradise Circus

          2 lata wcześniej...
         
          Od długiego czasu żyłam w nadziei, że lustra znikną. Rozprysną się, zbiją, nikt żadnego nie znajdzie. Każdego dnia patrząc na siebie, to jak wyglądam, coraz bardziej pogrążałam się w nicości. Coraz bardziej zagłębiałam się w pewności, że Bóg postanowił zrobić mi niezły żart, dając takie ciało.
         Grube, obślizgłe, zaróżowione niczym u świni.
         Nienawidzę cię, Violet.
         Nienawidzę cię, losie.
-Violet, gdzie jesteś?- usłyszałam głos mamy wchodzącej po schodach prosto na górę.
         Prosto do mnie, prosto do obrzydliwej prawdy...
-A ty znowu się opychasz?- westchnęła opierając się o framugę ciemnych drzwi.
         Przetarła oczy wierzchem dłoni w geście zmęczenia, a ja zdołałam tylko upuścić drugą paczkę chrupek, lądującą obok tacki z opustoszałym zestawem z miejscowego baru fast food "Tic Tac". Czułam się strasznie. Jak przyłapana na gorącym uczynku. Chciałam płakać. I w sumie płakałam. Wyłam zwijając się w kulkę na łóżku, którą rzeczywiście byłam. Mama usiadła na krawędzi i pogładziła mnie po włosach. 
-Violet musimy coś z tym zrobić- szepnęła.- Ludzie zaczynają cię wytykać palcami na ulicy. Śmieją się z ciebie, a pani Hank zaczyna wymyślać nieprawdziwe historie, że to moja kara za grzechy. Spójrz na Cheryl, twoja starsza siostra wygląda jak modelka, też tak możesz wyglądać- szeptała zachęcająco.- Musisz tylko chcieć. A na pewno tego chcesz. Musisz to zrobić. Dla mnie- ścisnęła mnie mocno za ramię.- Nie możesz dalej wystawiać naszej rodziny na pośmiewisko.
          Chciałam się do niej przytulić, ale gdy już się podnosiłam, ona stała przy drzwiach i spojrzała na mnie jeszcze po raz ostatni przez ramię. Była zimna, wyrachowana, ale była moją mamą. Westchnęłam i złapałam się za głowę. Wbijałam sobie palce we włosy i chciałam je z siebie zedrzeć. Tak jak i wszystko...

             Teraz...
         
-O Boże on znowu tu idzie!- pisnęła mi prosto do ucha Alice, moja znajoma.
-Nie podniecaj się tak, bo nas zauważy- skarciłam ją z uśmiechem.
            Oparłam swoje wymodelowane ciało o zieloną, licealną szafkę. Uśmiechnęłam się spod przymrużonych powiek prosto do mojego osobistego ideału.
            Zayn Malik. Chłopak o trzy lata starszy ode mnie. Niebezpieczny, cholernie pociągający. Jego włosy tego dnia lekko poczochrane, ale nadal w idealnej czerni skąpane. Duże oczy o czekoladowo- kawowej głębi spojrzały na mnie spod czarnych, długich rzęs. Malinowe usta rozciągnęły się w słodkim uśmiechu, gdy nas mijał.
            Zawsze się na tym  kończy. Przelotne spojrzenie, słodki uśmiech. I tyle. Traktuje mnie jak gówniarę. Co prawda jestem od niego trzy lata młodsza, ale to niesprawiedliwe. Zrobię wszystko, żeby mnie zauważył. To dla niego schudłam. To dla niego się zmieniłam.




            Była już noc. Nim się obejrzałam leżałam w łóżku nie mogąc spać. Nie mogłam zasnąć przy kimś, kogo nienawidziłam. Nie mogłam zasnąć przy sobie. To poplątane, wiem. Deszcz uderzał o szybę tak mocno, jak mój ból uderzał we mnie. I znów zaczęłam płakać. 
-Violet? Śpisz?- zapytał mnie cichy głos zza drzwi.- Otwórz, proszę.
            Zwlokłam się z łóżka, bardzo ociężale. Podeszłam do drzwi, a panele z każdym krokiem dawały o sobie znać poprzez głośne krzyki pomocy. Uchyliłam drzwi i spojrzałam na siostrę w lekkim świetle lampki.
-Możemy porozmawiać?- uniosła brew.
            Wpuściłam ją do środka. Obawiałam się, że będzie mnie wyśmiewać, z powodu tego... co mam na ciele. Jednak ona zawsze stawała po mojej stronie. Nawet przed matką. Tak, przed matką, która powinna mnie bronić, a nie- się wstydzić. 
            Tylko jak można pokochać kogoś, kto nie kocha siebie?
-Violet niedługo się wyprowadzę, a nie chcę ,żebyś się z tym borykała- zaczęła siadając na łóżku.- Widzisz, ze mną też nie było tak kolorowo. Można by powiedzieć, że na początku byłam taka jak ty... 
-Co? To niemożliwe- popatrzyłam na nią.- Ty jesteś idealna!
-Nikt nie jest, Violet- ścisnęła mnie za rękę.
            Zmrużyła oczy widząc dwie pionowe kreski na moich nadgarstkach. Westchnęła i podsunęła mi własną dłoń.
-Robiłam to samo. A teraz bardzo żałuję. Nie chcę, żebyś dalej się okaleczała, więc... mogę ci powiedzieć jak ja schudłam.  Nikt nie może się o tym dowiedzieć. Nawet matka. Musisz mi obiecać, że to pozostanie między nami...



             Ktoś złapał mnie za ramię, gdy wychodziłam ze szkoły. Obróciłam się.
             Długie palce, lekko opalona skóra. Podążyłam dalej. Dobrze zbudowana sylwetka, szczupła. Odziany w  luźny top z małpką, ciemne, spodnie dżinsowe, w ręce trzymał deskorolkę. W twarzy miał coś sympatycznego, a zarazem niebezpiecznego. Lekko kwadratową szczękę, odrobinę uwydatnione policzki. Niezbyt duże, acz bardzo słodkie, jasnoniebieskie oczy. Szeroki uśmiech rozciągał się na bladych wargach.
-Hej, Violet.
             Zmrużyłam oczy i próbowałam przypomnieć sobie, skąd go kojarzę.
-Znamy się?
-Nie tak oficjalnie, ale zapewne dostrzegłaś mnie w pobliżu Malika- puścił do mnie oko.- Jestem jego przyjacielem.
              No to już wszystko jasne!
-Louis, ach no tak- uśmiechnęłam się.- Przepraszam, zapomniałam.
-Nie szkodzi. Widzę jak patrzysz na Zayn'a i pewnie zainteresowałoby cię gdybyście mogli poznać się bliżej, co nie?- uniósł brew i postawił jedną nogę na deskę.
-Żartujesz?!- otworzyłam oczy szeroko ze zdumienia.- Dałabym wszystko, żeby zwrócił na mnie uwagę!
-A więc pewnie jesteś skuszona przyjściem na imprezę do Marka?- coś błysnęło w jego oczach.
-No jasne! Ale... nikt nie będzie miał nic przeciwko, żebym się pojawiła? No wiesz... jestem od was młodsza o trzy lata i...- spojrzałam na niego zasmucona.
-Hej- zbliżył się i szepnął do ucha.- Póki będziesz ze mną, nikt nie będzie miał nic przeciwko.



Love is like a sin my love,
For the ones that feel it the most
Look at her with her eyes like a flame
She will love you like a fly will never love you again


______________________________________________________________________________
               Witam was na moim nowym blogu związanym z członkami One Direction! Co prawda w historii nie istnieje zespół, jednakże będą tutaj zawarci jego członkowie. Mam nadzieję, że spodoba wam się to opowiadanie i nie zawiodę moich czytelników oraz Directioners!
                Do zobaczenia w pierwszym rozdziale <3
                                                            ~Birden





6 komentarzy:

  1. Hej :)
    Chciałam ci powiedzieć, że twój blog mnie cholernie wiągnął! Czytam, czytam i tu nagle koniec. Byłam załamana :'(
    Wiem, że główna bohaterka kocha się w Zayn'ie, ale coś czuję, że Louis też nie będzie jej obojętny.
    Twoja historia strasznie mi się podoba. Czemu? Hmm... Cóż może dlatego, że opisujesz jakby moją historię.
    Pomimo tego, że w tym blogu nie istnieje zespół i tak będę go czytać i męczyć cię, abyś dodawała kolejne rozdziały! Zaczynam od teraz...
    Dodaj, dodaj, dodaj szybko pierwszy rozdział <3
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie
    http://my-story-with-one-direction2.blogspot.com/
    http://whypeoplethinkthatimhappy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetne, bardzo wciąga ! :) dawaj 1 rozdział :D

      Usuń
  2. Co mam napisać o to jest pytanie!
    Kocham całą twoją twórczość :)


    Luśka kiedyś Kremowa

    OdpowiedzUsuń
  3. Wywołałaś uśmiech na moją twarz. Cudowny!!:-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Heeej, dzisiaj przypadkiem znalazłam twojego bloga. Prolog brdzo zachęcił mnie do dalszego czytania. Jest bardzo wciagające. pisz tak dalej. ;-) pozdrawiam Twoja wierna czytelniczka kate

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny prolog

    OdpowiedzUsuń