Image Dragons- Radioactive
Był wieczór. Siedziałam w ciemnym pokoju obracając w palcach maleńką karteczkę. Czy miałam się czego obawiać? Co chwila powracały słowa Louisa. "Tobie naprawdę na nim zależy?" Dopiero po powrocie do domu zdałam sobie sprawę na co się pcham. To wszystko jest chore. Zayn jest chory. Ja jestem chora. Kim on tak właściwie jest? W kim się zakochałam?
A Lou?
Czy rzeczywiście to tylko słodki chłopak? A jego słowa " Jak coś powiesz, że jesteś ode mnie"?
On też jest zamieszany w to wszystko? Dlaczego oni posiadają te cholerne maski?!
-Są tacy jak ty- wydałam cichy szept podświadomości.
Ja...
Tacy jak...
Mój wzrok kieruje się do łazienki. Nagle widzę otyłą dziewczynę pochylającą się nad muszlą. Ma związane włosy. Z jej gardła wypływa jedzenie. Z jej rąk coś wypada. Chyba szczoteczka. Dziewczyna lekko się prostuje i spuszcza wodę. Wbija palce we włosy i zaczyna płakać.
-Nienawidzę cię, Violet. Nienawidzę cię, losie- powtarza jak mantrę kołysząc się.
Krakanie wron wyrywa mnie z transu. Spoglądam w stronę okna. Miasto jeszcze nie śpi. `Masz tą jedyną szansę Violet. Teraz albo nigdy. Zdecyduj jak bardzo potrafisz kochać.
Z oddali dostrzegłam nadciągającą taksówkę. Zagryzłam wargę i otworzyłam drzwi srebrnego auta. Skrzyżowałam wzrok z kierowcą we wstecznym lusterku. Siwy mężczyzna po pięćdziesiątce lekko się uśmiechnął.
-Dokąd panienkę zawieźć?
Drżącą ręką podałam mu karteczkę. Mężczyzna odebrał ją niepewnie i rozłożył wkładając na nos okulary. Widziałam jak unosi zdziwiony brwi. Po chwili oddał przedmiot i w milczeniu włączył się w ruch uliczny.
-Nie wyglądasz jak jedna z tamtych pracownic- zerknął na mnie w lusterku.
-Bo nią nie jestem- zawahałam się trawiąc słowa kierowcy.
-A więc czego tam szukasz?- zatrzymał się na czerwonym świetle.
-Mojego kolegi- westchnęłam przeczesując włosy.- To moja jedyna szansa.
-Radzę ci się wycofać póki możesz. To nie jest przyjazna dzielnica. Od dawna nikt tam nie robił porządku i raczej nie zrobi. Nawet stróże prawa są bezradni.
-Co tam się znajduje?
-Szczerze to nie mam pojęcia. To niebezpieczne miejsce jest niezwykle kuszące dla młodych osób. Tylko raz podjechałem pod ten budynek z klientem. Nazajutrz znaleziono jego ciało w ujściu rzeki Holly. Od tamtej pory trzymałem się stamtąd z dala- ponownie na mnie spojrzał.- Aż do teraz.
Przełknęłam ślinę tępo wpatrując się w ulicę. Po niedługiej jeździe za miasto, taksówka zatrzymała się. Kierowca obrócił się w moją stronę.
-Uważaj na siebie.
Lekko się uśmiechnęłam. Zapłaciłam i wysiadłam ze srebrnego samochodu. Zagryzłam wargę powstrzymując się za ucieczką z powrotem do taksówki. Zawiał wiatr. Na moją twarz opadł fioletowy blask dużego neonowego napisu "Fear".
Przecisnęłam się przez gęsty tłum ludzi. Niektórzy byli już nieźle wstawieni. Dziewczyny niezbyt się napracowały nad strojem. Krótkie spodenki czy też spódniczki ledwo zakrywały krocza. Biusty niemalże wylewały się z obcisłych gorsetów.
-Hej, a ty dokąd?!- ktoś złapał mnie za ramię.- Nie znam cię.
Spojrzałam w bok. Wysoki, ciemnoskóry mężczyzna spoglądał na mnie przenikliwie. Chyba się zdziwił na pełnię mojego ubioru. Odchrząknęłam.
-Ja do Harrego Stylesa- wymusiłam lekki uśmiech.
Zmrużył oczy i pochylił się. Złapał mnie za podbródek. Spojrzał z lewej, prawej strony.
-Wybiera coraz młodsze- mruknął pod nosem.- Chodź- skinął.
Otworzył szeroko mosiężne wrota. Nagle niczym morska fala, zalała mnie moc muzyki. Basy poruszały każdą komórkę mojego ciała. Pomiędzy gęstym tłumem u naszych nóg ślizgała się mgła alkoholu. I nie tylko. Wszyscy wydawali się być nieświadomi. Znarkotyzowani. Barman z tajemniczym uśmiechem przygotowywał kolejne drinki dosypując kolorowe proszki.
-Boże- moje słowa rozpłynęły się pod wpływem kolejnego mocnego uderzenia muzyki.
Ruszyłam za mężczyzną. Na jego widok każdy ustępował miejsca. Patrzyli na niego z przerażeniem. Dosłownie jakby widzieli kogoś innego niż ja. Pokonaliśmy kilka schodków aby znaleźć się na podeście.
-Harry jest sprawa- ciemnoskóry odstąpił o krok ukazując mnie.
Jego zielone oczy rozszerzyły się. Na bladoróżowych wargach pojawił się słodki uśmiech pokazując niewinne dołeczki. Plątanina loków lekko się poruszyła, gdy chłopak poprawił się na fotelu. Podał drinka jednej z dziewczyn siedzących koło niego w czarnych bikini. Przejechał palcem po dolnej wardze przyglądając mi się.
-Bardzo ciekawa sprawa- przechylił głowę na bok.- Chętnie się jej podejmę.
-Jest czysta- mruknął ciemnoskóry.
-Nie szkodzi- rozsiadł się ponownie.- Lubię takie perełki. Podejdź bliżej- skinął głową.- A ty Lynn możesz już iść.
Ochroniarz lekko się pochylił i wycofał. Skrzyżowałam wzrok z zielonookim. Wyglądał jak wygłodniały wilk. Mierzył mnie od góry do dołu. Postąpiłam o krok w jego stronę.
-Czego tutaj szukasz?- oparł łokcie na kolanach.- To nie jest miejsce dla dobrych dziewczynek.
-Nie mów tak do mnie- syknęłam.- Wcale mnie nie znasz.
-Uu- uniósł brwi.- Czyli jednak się mylę. No cóż...
-Ja do Zayna. Zayna Malika- podeszłam jeszcze bliżej.
Harry zaśmiał się i gwałtownie wstał. Był wyższy ode mnie o pół głowy. Spoglądał na mnie z iskrą w oku. Uniósł dłoń i musnął palcami moje wargi.
-Dlaczego wy zawsze idziecie do niego...?- mruknął prawie niesłyszalnie.
-Louis mi powiedział, że mogę go tutaj znaleźć.
-Ach więc Tomlinson... Tego bym się nie spodziewał.
-Czego?
-Że wyjawi ci "Fear". No, ale cóż- zatrzepotał rzęsami.- Ja też bym ci uległ.
Po raz ostatni obdarzył mnie badawczym spojrzeniem i złapał za rękę.
-Nie reaguj na ludzi. Po prostu idź za mną- szepnął muskając wargami moją szyję.
Pokiwałam głową drżąc ze strachu. Harry pomógł zejść mi z podestu, a potem poprowadził między otumanionymi ludźmi. Starałam się nie patrzeć, ale jestem tylko człowiekiem. Kolorowe światła odbijały się od naoliwionych ciał tancerek poruszających się jak w transie. W ciemnych kątach sali dostrzegałam obrzydliwe, okropne rzeczy, o których nawet nie chcę wspominać. Niektórzy zachowywali się jak wariaci. Dosłownie. Krzyczeli w niebo głosy zapijając się fioletowymi drinkami. Powoli zaczynałam rozumieć czego chciałam dosięgnąć. Przed czym mnie ostrzegali.
A najgorsze było to, że sięgnęłam ledwie pierwszego stopnia.
Z mrocznej, ciemnej sali Styles wyprowadził mnie na biały korytarz oświetlony kilkoma, mrugającymi jarzeniówkami. Białe kafelki pokryte grubą warstwą graffiti odbijały się ostrą bielą.
-Kim jest dla ciebie Zayn?- aksamitny głos Harrego przedarł ciszę.
-Kolegą.
Dosłyszałam cichy śmiech,a po chwili zielone oczy schwyciły mnie w swoją pułapkę.
-Kłamiesz. Jest dla ciebie zbyt ważny, dlatego tutaj przyszłaś, Violet.
Na moment zamarłam. Skąd on wie...? Nocne powietrze przecięło moją skórę. Biel pochłonęła czerń. Wyszliśmy z tyłu klubu. Przed nami rozciągały się rzesze młodych rozwrzeszczanych ludzi. W całym tym zgiełku tylko dłoń Harrego nie pozwoliła mi się zgubić.
Ciągnął mnie w kierunku barierek. Jeden z typów podobnych do Lynn'a odpiął przed nami łańcuch do ogrodzonej strefy. Było tutaj tylko kilka osób, większość w otoczeniu przeróżnych ścigaczy.
-To są uczestnicy- powiedział Harry opierając się o chłodny płotek.
-Czego?- zmarszczyłam brwi.
-Tego.
Rozległ się ogłuszający pisk opon. Uniosły się kłęby dymu i zapach palonej gumy. Wraz z Harrym przyglądaliśmy się zbliżającym się światłom. Twarz chłopaka wyrażała dumę, gdy ze stoickim spokojem spoglądał na nadjeżdżającą czarną maszynę i jej kierowcę otoczonego przez mrok.
Flaga schyliła się w dół, a ścigacz ostro zahamował wypuszczając kulę dymu w stronę widzów. Ci jakby na sygnał zaczęli klaskać i wiwatować. Kierowca opuścił ścigacza i zdjął kask. Przez moment tonął w kobiecych postaciach próbujących go uwieźć. Kilku z nim zapisał swój numer i podarował obiecujące całusy. Potem zaczęli nadjeżdżać następni. Zwycięzca wyścigu zaczął kierować się w stronę Harrego, który wyszedł mu na przód. Poklepał go po plecach z zadowoleniem i poczęstował papierosem.
-Mam coś dla ciebie- powiedział z uśmiechem.
Zdążyłam tylko wciągnąć powietrze. Zielonooki się odsunął. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Momentalnie papieros wypadł mu spomiędzy palców. Kawowe oczy rozszerzyły się. To był on.
-Zayn?
_____________________________________________
Dzień dobry ♥
Mam dla was nowy rozdział! Pewnie już się spodziewacie kim jest Zayn, ale ja mam jeszcze jednego asa(dzięki komentarzom), a mianowicie- Louis. Mam nadzieję, że spodoba wam się rozdział- chciałam trochę utrzymać napięcie, żeby z niczym się nie spieszyć. Śmiało możecie podawać propozycje kim mógłby być Lou- co prawda ja już chyba wiem kim będzie, ale co tam :) Mam takie świetne czytelniczki, że z pewnością dadzą jakieś świetne propozycje.
Druga sprawa to to, że zrobiłam zwiastun Paradise. Na głównej piosence opiera się opowiadanie, bo to właśnie przy niej obmyślam większość rozdziałów. Mam nadzieję, że wam się spodoba Zwiastun Paradise
♥ ♥ ♥
Wspomniałam jak bardzo was kocham ? ♥ ♥ ♥